To był kolejny szalony mecz z udziałem naszych zawodników. Żółto-niebiescy pokonali w Gorzowie Wielkopolskim tamtejszy Stilon 5:2, choć w pierwszej połowie przegrywali już dwoma bramkami.
Pomimo tak długiej podróży Stalowcy od początku prezentowali się bardzo dobrze. Sytuacje miał Michał Maj (oddawał łącznie trzy uderzenia – dwa obronił Przybysz, a jedno było niecelne). Bardzo blisko trafienia otwierającego rezultat byli również Dominik Bronisławski, który w 15. minucie z kilku metrów uderzył w boczną siatkę, a także Mateusz Szela, lecz jego strzał został zablokowany. Nasi zawodnicy dominowali, znacznie dłużej utrzymywali się przy piłce od rywali, ale to gospodarze strzelili bramkę. W 26. minucie po fatalnym błędzie przy wyprowadzaniu futbolówki arbiter odgwizdał rzut karny dla Stilonu za zagranie ręką. Pewnym egzekutorem okazał się Łukasz Kopeć. Niestety na jednej, tak brzemiennej w skutkach pomyłce się nie zakończyło. W 37. minucie błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnili brzescy defensorzy, po którym w sytuacji sam na sam z Brzozowskim znalazł się Kurłapski, zdobywając gola na 2:0.
Stalowcy, co pokazali już w tej rundzie wielokrotnie, nie zwykli poddawać się w trudnych momentach i tak było również tym razem. W 45. minucie z piłką w swoim stylu do środka boiska zszedł Dominik Bronisławski i uderzył kąśliwie z 20. metra, dając brzeżanom kontakt. Nieco ponad 60 sekund później mieliśmy już remis. Ostatnią kontrę przed zmianą stron przeprowadzili wówczas podopieczni Kamila Rakoczego, a idealne dośrodkowanie Mateusza Szeli strzałem głową wykończył Damian Celuch. Do przerwy na tablicy widniał wynik 2:2, a więc w drugiej połowie spodziewaliśmy się kolejnych emocji.
I emocje były, choć jedynie za sprawą żółto-niebieskich. Nasz zespół totalnie zdominował przeciwników i wykorzystał wszystkie bramkowe okazje, samemu nie dopuszczając gorzowian do groźniejszych okazji. Najlepszą miejscowi mieli tuż po zmianie stron. W 47. minucie sam na sam z Brzozowskim stanął Olaf Nowak, lecz na nasze szczęście przeniósł piłkę nad poprzeczką. Jak potoczyłyby się dalsze losy meczu, gdyby napastnik rywali trafił do siatki – tego nie wiemy, natomiast później Stilonowcy opadli już z sił, a do bramki trafiali tylko brzeżanie. A było na co popatrzeć. W 51. minucie zza pola karnego kapitalnie przymierzył Jakub Czajkowski, zdejmując pajęczynę z siatki i pierwszy raz tego dnia dając Stali prowadzenie. Chwilę później było już 4:2. W szesnastce miejscowych nadepnięty został Mateusz Szela, a sędzia podyktował jedenastkę, którą jak zwykle bezbłędnie wykorzystał Bronisławski. W kolejnych minutach było już nieco spokojniej – nasi próbowali dowieźć wynik do końca, natomiast przeciwnicy próbowali jeszcze powalczyć, lecz bili głową w mur. Ostatnie słowo należało do żółto-niebieskich. W 90. minucie z futbolówką zabrał się Bostan Amani i celnym uderzeniem ustalił końcowy rezultat na 5:2.
To był bardzo dobry występ brzeżan, który z piłką przy nodze wyglądali bardzo dobrze (nie licząc oczywiście dwóch błędów w defensywie) i po prostu zasłużyli na to zwycięstwo. Tak ważne trzy punkty przybliżyły nas do zespołów ze środka III-ligowej tabeli. Brawo Stal i jedziemy dalej!
23. kolejka III ligi (grupa 3)
Stilon Gorzów – Stal Brzeg 2:5
bramki: Kopeć 26′ k, Kurlapski 37′ – Bronisławski 44′, 54′ k, Celuch 45+1′, Czajkowski 51′, Amani 90′
Stal: Brzozowski – Maj, Kulejewski, Kowalski, Ślesicki (46′ Bąk), Czajkowski, Szela (68′ Wdowiak), Podgórski (46′ Sypek), Bronisławski, Ochwat (89′ Piontek), Celuch (68′ Amani). Trener Kamil Rakoczy.
Żółte kartki (Stal): Bąk, Kulejewski, Ochwat, Czajkowski.
Sędziował: Daniel Kwiecień (Szczecin).
Widzów: 400.
fot. Piotr Kaczmarek