Trener Kamil Rakoczy, który z powodu pauzy za kartki śledził poczynania swojego zespołu z trybun, ocenił sobotnie zwycięstwo Stali nad Rakowem II Częstochowa.
– Wiedzieliśmy, że jedziemy na teren lidera, który co prawda jest w dołku, natomiast posiada w swoich szeregach wielu doświadczonych zawodników. Ten mecz zapowiadał się jako bardzo ciężki. Mieliśmy na niego swój plan i on się powiódł. Pierwsza połowa myślę, że była pod nasze dyktando, stwarzaliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji, po jednej z nich uderzenie Michała Maja otworzyło wynik meczu. Później to spotkanie się wyrównało, ale w szatni powiedzieliśmy sobie, co mamy dalej robić, co jeszcze można poprawić, również gdzie Amani musi biegać do pressingu. W ten sposób zdobyliśmy bramkę na 2:0 – powiedział trener.
– Później straciliśmy bramkę po rzucie karnym, ale myślałem, że czerwona kartka dla gospodarzy uspokoi to spotkanie i wygramy je wyżej. Rzeczywistość pokazała co innego. Wdała się u nas duża nerwowość i o to mam troszkę do chłopaków pretensji, bo klasowy zespół bardziej kontrolowałby przebieg meczu. My oddaliśmy pole gry, zeszliśmy niżej i błędy indywidualne przyczyniły się do tego horroru, który zgotowaliśmy dzisiaj swoim kibicom. Wychodzimy jednak zwycięsko z tego meczu i to jest najważniejsze. Ogromnie gratuluję chłopakom tej zawziętości i determinacji na boisku, bo to jest bardzo ważne. Oby tak dalej – spuentował Kamil Rakoczy.